Ciasto, które miało być i jest 'tortem' na urodziny dziadka. Zrobione spontanicznie wieczorem dzień przed urodzinami wyszło i stało się jednym z najlepszych ciast, jakie zrobiłam. Nie jest za bardzo słodkie, a dodatek wiśni było fenomenalnym pomysłem. :)
Składniki (forma 18 cm):
Spód:
50 g mąki ryżowej
50 g skrobi ziemniaczanej
40 g mąki kukurydzianej
6-7 łyżek oleju kokosowego
20 ml syropu klonowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
parę łyżek mleka roślinnego
Masa 'serowa':
2 kostki tofu naturalnego
100 g orzechów nerkowca (namoczone wcześniej na parę godzin)
1 puszka mleczka kokosowego (real thai)
2 łyżeczki agaru
1 cytryna
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
parę łyżek syropu klonowego (u mnie jakoś 4-5)
Wykonanie:
Spód:
Nagrzewam piekarnik na 180 stopni.
Suche składniki mieszam razem. Dodaję najpierw olej, mieszam, gdy olej zostanie wymieszany z suchymi składnikami dodaję resztę mokrych i ugniatam na ciasto. Powinno być elastyczne.
Wykładam blaszkę papierem do pieczenia. Nakładam masę i piekę przez około 15- 20 minut.
Masa 'serowa':
Tofu odciskam z wody. Namoczone wcześniej nerkowce odcedzam z wody. Blenduję tofu z orzechami nerkowca, dodaje sok z jednej cytryny, łyżeczkę ekstraktu waniliowego oraz syrop klonowy.
Stałą część mleka kokosowego wkładam do garnuszka. Gotuję, gdy zacznie bulgotać dodaję 2 łyżeczki agaru i mieszam przez około 2-3 minuty. Po tym czasie odkładam na chwilę na bok i ciepłe wlewam do masy. Blenduję na dokładną, gładką masę.
Wylewam na upieczony wcześniej spód. Wkładam do lodówki na noc.
Dodatki:
Ja polałam ciepłymi wiśniami. Myślałam jeszcze nad czekoladą albo galaretką, jednak ochota na wiśnie wygrała. :)