niedziela, 8 maja 2016

Teneryfa - raj bananów









Zacznę od ciekawostki, która nie do końca pozytywnie mnie zaskoczyła. Mianowicie nie było kasz ani w hotelu ani w sklepach, które odwiedziłam. Po nazwie bloga można stwierdzić, że je uwielbiam i serio był to dla mnie niezły odwyk. ;)

Wracając do tematu - chce podzielić na dwie części co WIDZIAŁAM i co JADŁAM. Aby pokazać, że wcale nie głodowałam bez swoich kasz, fasoli itp. Chociaż fakt węgle gościły u mnie najchętniej w tamtym dość intensywnym momencie. Nieźle się spasłam. :D

Więc... co Kasza Zaprasza widziała, odwiedziła i 'przechodziła'?









  Widoki mówią same za siebie. O miejsce przy oknie trochę walczyć musiałam, jednak widoki widokami lot trwał 6 godzin, więc trzeba było się dobrze zaopatrzyć w pudełka różnego rodzaju przekąskami ale to nie w tej części. :)


Zaczniemy od jednej z pierwszych wycieczek - Wąwóz  Masca położony na zachodzie Teneryfy. Wycieczka zapewniająca niesamowite widoki, adrenalinę i przede wszystkim ciszę, której często się tak obawiamy. A w końcu schodzenie po kamieniach, różnych skałach, między krzakami i przeskakując przez rzeczki wymaga niezłego obuwia i skupienia się. 

Schodziłam jakieś 4 godziny. To była walka ze swoimi słabościami i własnym strachem. Zwłaszcza fakt poprzedniej kontuzji nie napawał mnie optymizmem - musiałam podwójnie uważać na swoje stopy. 




Raczej mojej miny widzieć nie chcielibyście widzieć - byłam momentami przerażona ale jak się podjęłam to i tak zeszłam w jednym kawałku na szczęście. 

Polecam wycieczkę tym, którzy nie wierzą w siebie, mają chwile zwątpienia, bo takie zejście udowodnia, że potrafimy więcej niż nam się wydaje. Pokonujemy nasze słabości i stajemy się silniejsi. Nie musimy pokonywać rekordów. Plecak na plecy, butelka wody, banan no i dobre obuwie i schodzimy. :)

















Idąc dalej już po mniej wyboistych droga dochodzimy do Loro Parku - ogród zoologiczny. Zaraz pewnie będą komentarze ale jak to weganka, która lubi ZOO... no nie do końca weganka, a raczej fanka kuchni roślinnej. Jednak widziałam chociaż skrawek jak te zwierzęta są traktowane i przywiązane do tych ludzi. Jedne są chore, inne zakładają rodziny, byłam miejscu, które się nazywało Animals Embassy - tam właśnie rodziły się nowe pokolenia, dochodziło do różnych poważnych i mniej operacji. Tak czy siak Goryl nie był w nastroju za każdym razem kiedy obok niego przechodziliśmy. :D











Loro Park oferuje parę występów zwierzaków: fok, orek oraz delfinów. Pokazują niesamowite sztuczki, skoki, zabawy z piłkami i innymi gadżetami. No tego w naszym Warszawskim ZOO nie widziałam i jakoś nie ciągnie mnie do niego.

W Parku byliśmy dość długo, bo z 5 h z pewnością (włączając jedzenie)

I teraz parę zdjęć z występów:






W parku można było zobaczyć o wiele więcej zwierząt np. tygrysy, krokodyle, flamingi, różnego rodzaju papużki i papugi (nawet występ był z nimi, jednak nie mam takiego refleksu aby złapać je i uwiecznić na zdjęciu) miło wspominam tą wycieczkę nawet milej niż Siam Parku - park wodny z różnego rodzaju zjeżdżalniami, jednak jako osoba, która nie potrafi pływać nie miała z tego tak ogromnej radości. ;)



Wycieczki wycieczkami...

Czasem potrzebny był jakiś spacer po mieście - kupno pamiątek również musiało być zaliczone. :)




Czy wrócę na Teneryfę? Hmm. Z pewnością wrócę kiedyś. Było cudownie. Mimo dość dziwnej pogody.Wychodzenia na śniadanie w bluzie i nie raz zgarniania z twarzy włosów przez tak potworny wiatr i tak opalona wróciłam. Widoki, ludzie, cała atmosfera jest zupełnie inna niż miejscach których byłam. Także...


Teneryfo przygotuj się, bo z pewnością za jakiś czas znowu Cię odwiedzę.