piątek, 6 maja 2016

Trawożerca na Teneryfie



Bardzo zależało mi na zapisaniu tego co jadłam, bo lubię prowadzić tego typu dzienniki żywieniowe ja to nazywam - Food Diary, ale również pokazania, że wcale nie muszę być skazana na ciągłą trawę wtedy kiedy sama sobie nie gotuje wręcz przeciwnie. Teneryfa to raj dla weganów, wegan i nie tylko. Raj słodkich i DOJRZAŁYCH bananów, pysznych fig i soczystych cytrusów. 

Ale do rzeczy zanim się tymi pysznościami wręcz obżerałam musiałam się trochę przygotować do 6 godzinnej podróży samolotem. Teraz tak patrzę to nie jestem gorsza od małych dzieci i ich jedzeniowych wyprawek. :) 

Od lewej brokuły z kaszą pęczak, mieszanka różnych warzyw, sałatka z pomidorkami, oliwki, papryka i co się tam znalazło pod ręką + migdały, gorzka czekolada czy jakieś owoce akurat padło na jabłko. 



Moja nazwa bloga musiała skądś się wziąć i faktycznie kasza odgrywa w moim życiu ogromną rolę, bo nie ma tygodnia żeby nie pokazała się w moim jadłospisie ale czemu o tym piszę? Bo kasz nie ma na Teneryfie. Odwiedziłam parę sklepów i nic, a o hotelu nie wspomnę. Niezłe zaskoczenie - odwyk normalnie. :) 

Pierwsze kroki po wpakowaniu walizek do pokoi hotelowych zrobiłam do sklepu. Trzeba było zrobić rekonesans i ciekawość co za kolorowe papierki i pojemniki tam spotkam. 















Czy chciałabym coś dodać o siebie z moich poszukiwań? 

No cóż ceny są różne. Nie mogę powiedzieć 'było drogo' lub 'było tanio', bo dla każdego budżet finansowy jest inny, inaczej zarabiamy i inaczej odnosimy się do wydatków na jedzenie. Tak czy siak oczy można było nacieszyć. I nawet czekoladę wege znalazłam. Tak czy siak czekolada mi nie w głowie w tamtym okresie. Fajnie widzieć, że są oddzielne działy na eko jedzenie czy produkty bezglutenowe. 


A teraz zaprezentuje Wam moje odkrycia śniadaniowe i nie tylko:







Tu się jeszcze szalało, bo i figi i kiwi, truskawkowy dżem i banany. ;)




Owsianka z mandarynkami + dżemik brzoskwiniowy. 




Z moimi problemami hormonalnymi produkty sojowe nie są, aż tak mile widziane. Ile ludzi tyle opinii na temat produktów sojowych co nie oznacza, że miłym widokiem był dzbanek z mlekiem sojowym dla mnie.  ;)






 W tym dziale stałam dość długo w porannych godzinach i nie raz nie dwa do nich wracałam. Zdjęcie robione w pierwszych dniach, bo potem chyba mój rodzinny stół ich przerósł i zjedliśmy całe zapasy tych pysznych fig. Tak czy siak figi, rodzynki i śliwki the best. :) 





Czasem się i jakiś dżemor wzięło na talerzyk w tym wydaniu banan + rodzynki + dżem truskawkowy. 




W wersji wegetariańskiej siostrzanej pancakes z czekoladą i brzoskwiniami. Również smakowicie wyglądają, no nie? :D 


I na koniec trochę obiadokolacji (porcje były razy dwa :D):